Od kiedy kobiety właściwie pracują? Od 100 lat? 200? A może, jeśli spojrzymy szerzej niż szkolny podręcznik, pracowały od zawsze, tylko nikt tego nie liczył? W debacie publicznej cały czas przewijają się sprzeczne narracje: jedni mówią, że kobiety dopiero “weszły” na rynek pracy, inni - że „siedziały w domu”, a jeszcze inni, że „teraz to mają łatwo”. Do tego dochodzi prosta, choć skrajnie nietrafiona rada: „jeśli kobiety chcą zarabiać tyle co mężczyźni, niech pracują tak dobrze i tak dużo jak oni”. I choć brzmi to jak proste remedium to pomija zasadnicze kwestie. Droga kobiet do legalnej, płatnej pracy była kręta, zmienna i, szczególnie w ostatnich stuleciach, wywalczona manifestacjami, strajkami i ruchami feministycznymi. A rynek pracy nigdy nie był równy nawet dla wszystkich mężczyzn, a co dopiero kobiet. Przywileje takie jak pochodzenie, kolor skóry, orientacja seksualna czy klasa społeczna od zawsze ustawiały jednych na starcie wyżej, a innych niżej. Gdy spojrzymy na rynek pracy socjologicznie - uwzględniając miejsce urodzenia, przynależność kulturową, wykształcenie, tożsamość - szybko okazuje się, że zewnętrzne czynniki potrafią silnie kształtować nasze zawodowe losy a sam talent nie zawsze wystarczy.
Raport Deloitte: globalne pogorszenie się sytuacji kobiet na rynku pracy
Jak co roku Delotiite opublikował badanie podsumowujące sytuację kobiet na globalnym rynku pracy. Według danych Międzynarodowej Organizacji Pracy kobiety stanowią 50,1% światowej populacji w wieku produkcyjnym i stanowią zaledwie 40% całkowitego zatrudnienia i zajmują zaledwie 35,4% stanowisk kierowniczych na świecie. W badaniu Deloitte Global 2025 Women @ Work: A Global Outlook, jego piątej edycji, pytania dotyczące rynku pracy zabadano 7500 kobiet pracujących w 15 krajach. Wyniki przedstawiają jak zdrowie, obowiązki domowe i stereotypy wpływają na ich doświadczenia w pracy. Do kluczowych wyników raportu należą dane dotyczące m.in.: satysfakcji kobiet z pracy, wypalenia zawodowego oraz odczuwanego bezpieczeństwa w pracy - tym wynikom przyjrzymy się bliżej w kolejnej części artykułu. Dziś jednak skupimy się na obszarze zdrowia i ekonomii, które również odegrały kluczową rolę w badaniu sytuacji kobiet na rynku pracy.
Jednak zanim przejdziemy do szczegółowych wniosków… Krótka historia kobiet na rynku pracy.
Historia pracy kobiet nigdy nie była jednolita. W różnych epokach przypisywano im różne role, ale to dopiero XIX i XX wiek ukształtował dzisiejsze postrzeganie kobiet na rynku zawodowym. Kobiety ze wsi pracowały właściwie od zawsze; fizycznie, ciężko i ramię w ramię z mężczyznami. Tymczasem kobietom z klas wyższych jeszcze w XIX wieku oficjalnie nie wolno było pracować, bo „nie wypadało”. Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero pod koniec tego stulecia: kobiety stopniowo wchodziły do zawodów takich jak nauczycielka, guwernantka, księgowa czy retuszerka fotografii. Później przyszedł rozwój przemysłu i pojawiła się praca fabryczna, gdzie rąk do pracy potrzeba było tak dużo, że zakłady rosły szybciej niwelując, siłą rzeczy, uprzedzenia płciowe. Właściwy przełom przyniósł jednak XX wiek, a dokładniej dwie wojny światowe. Gdy mężczyzn powołano do armii, kobiety zaczęły wykonywać ich zawody. I - ku zaskoczeniu wielu - radziły sobie świetnie. Po wojnie sytuacja kobiet różniła się w zależności od ustroju. W krajach komunistycznych kobiety pracowały zawodowo właściwie na równi z mężczyznami, wedle oficjalnego modelu społeczny. W krajach kapitalistycznych ich pozycja częściej była niepewna, marginalizowana lub otwarcie dyskryminowana, szczególnie w zawodach „konkurencyjnych”.
Trzeba też pamiętać, że nawet wybitne kobiety nie miały łatwo. Najlepszym przykładem jest Maria Skłodowska-Curie - pierwsza kobieta z Noblem i jedyna podwójna noblistka. A jednak nawet ona nie została przyjęta do Francuskiej Akademii Nauk. Dyskryminowanie sukcesów kobiet w nauce było tak powszechne, że doczekało się własnej nazwy - „efekt Matyldy” od imienia Matildy Gage, amerykańskiej aktywistki, która już w XIX wieku zauważyła, jak konsekwentnie pomija się osiągnięcia naukowczyń.
Jak zdrowie kobiet wpływa na ich pracę
Tematy związane z kobiecą menstruacją i menopauzą wciąż bywają marginalizowane lub pomijane z powodu społecznego tabu. Dotyczą jednak niemal wszystkich kobiet, czyli ponad połowy populacji, które pracują i każdego miesiąca doświadczają cyklu, nie zawsze przebiegającego łatwo i bezboleśnie. Według raportu Deloitte nieco mniej niż 60% kobiet ocenia swoje zdrowie fizyczne i samopoczucie jako dobre lub bardzo dobre. Jednocześnie około jedna czwarta (24%) zmaga się z dolegliwościami wynikającymi z miesiączki, menopauzy lub problemów z płodnością. Dla wielu z nich codzienne funkcjonowanie w pracy oznacza radzenie sobie z silnym bólem i innymi objawami, często bez możliwości wzięcia wolnego. Choć kwestie związane z kobiecą biologią pojawiają się coraz częściej w debacie publicznej, m.in. w kontekście urlopów menstruacyjnych czy lepszej diagnostyki endometriozy, badania pokazują, że kobiety nadal nie czują się pewnie, mówiąc o swoich dolegliwościach w miejscu pracy. Wśród tych, które biorą urlop, wiele nie czuje się komfortowo, informując przełożonego o prawdziwym powodzie nieobecności. W praktyce jedynie około jedna na dziesięć respondentek uważa, że jej przełożony wiedziałby, jak właściwie zareagować na rozmowę dotyczącą problemów związanych z menstruacją lub menopauzą.
Kolejnym obszarem trudności są kwestie związane z macierzyństwem, w tym powrót do pracy po urlopie, często utrudniony lub wręcz niemożliwy. Mimo że 63% uczestniczek badania deklaruje dostęp do płatnego urlopu oraz wsparcie w przypadku przedwczesnego porodu, są to rozwiązania funkcjonujące głównie w sytuacjach wyjątkowych, a nie systemowe działania ułatwiające kobietom długofalowe łączenie pracy z macierzyństwem. Dane dotyczące łączenia macierzyństwa z pracą a właściwie niełączenia i systemowej dyskryminacji nie napawają nadzieją na zmiany:
- Aż 58% matek uważa, że po urodzeniu dziecka ich kariera ucierpiała.
- 43% mówi wprost, że po powrocie z urlopu rodzicielskiego ograniczono im dostęp do awansów lub kluczowych projektów.
- Tylko 18% pracodawców zapewnia jakiekolwiek realne wsparcie w procesie powrotu do pracy.
Jak słusznie w swoim podsumowaniu podkreślił portal Perspektywy Women in Tech tzw. „motherhood penalty”, czyli zawodowa kara za macierzyństwo, pozostaje jednym z najtrwalszych i najbardziej opornych na zmiany mechanizmów nierówności.
Choć część kobiet ma dostęp do udogodnień, takich jak elastyczne godziny pracy czy wsparcie zdrowotne, nie wszystkie te rozwiązania przekładają się na realne korzyści. Dobrym przykładem jest praca hybrydowa. Mimo jej rosnącej popularności jedynie 24% kobiet deklaruje, że ma realną swobodę wyboru miejsca wykonywania pracy. Wbrew korporacyjnym deklaracjom elastyczność jest zatem często ograniczona i dostępna tylko dla nielicznych. Co więcej, 40% respondentek przyznaje, że praca zdalna działa na ich niekorzyść; zmniejsza szanse na awans, ogranicza dostęp do prestiżowych projektów lub obniża widoczność w strukturze organizacyjnej. W efekcie to, co na poziomie komunikacji firm prezentowane jest jako nowoczesne i prorozwojowe, w praktyce ujawnia wyraźny rozdźwięk między deklaracjami a rzeczywistością. Systemy ocen, procesy awansów i codzienne praktyki menedżerskie nie nadążają za zmianami, przez co często pomijają osoby, które powinny być lepiej dostrzegane i wynagradzane.
Well-being, zarobki i… O co martwią się kobiety?
Dobrostan psychiczny w pracy to pojęcie trudne i wielowymiarowe. Coraz częściej zdrowie psychiczne sprowadzamy do indywidualnych problemów, zapominając, że w dużej mierze zależy ono od środowiska, w którym funkcjonujemy. Podobnie jak problemy ze wzrokiem mogą wynikać z długiej pracy przy komputerze, ból kręgosłupa z niedostosowanego biurka, a problemy z płucami z kontaktu z toksycznymi substancjami, tak mental health nierzadko jest efektem warunków pracy i szerzej - całego rynku.
Jednym z ciekawszych fragmentów raportu Deloitte jest pokazanie wpływu kultury „always on”, wymuszającej ciągłą produktywność i nieustanną obecność, na dobrostan psychiczny kobiet. Dopiero zestawienie dwóch danych: oceny przeciążenia psychicznego i deklarowanego samopoczucia, ujawnia dość dramatyczną zależność między presją efektywności a poczuciem bycia niewystarczalną i zależności od pracodawcy. W tegorocznym badaniu uczestników poproszono o ocenę i opisanie poziomu swojego „obciążenia psychicznego”. Prawie jedna czwarta kobiet (22%) oceniła je jako nadmiernie wysokie. Dane pokazują, że taki poziom stresu negatywnie wpływa na samopoczucie i zaangażowanie - kobiety z wysokim obciążeniem częściej niż te z niższym deklarują gorsze samopoczucie, niższą produktywność oraz mniejszą lojalność wobec pracodawcy. Raport pokazuje także, że strach przed utratą pozycji zawodowej lub pogorszeniem sytuacji w pracy w przypadku ujawnienia problemów ze zdrowiem psychicznym działa jak „bat” dyscyplinujący kobiety na rynku pracy. Najczęstszym powodem, dla którego kobiety nie chcą lub nie czują się komfortowo, ujawniając problemy ze zdrowiem psychicznym jako przyczynę nieobecności (około 2 na 10 respondentek), jest przekonanie, że ujawnienie ich nie zapewni realnego wsparcia. Inne obawy dotyczą wpływu na karierę: 16% boi się, że ujawnienie informacji zaszkodzi ich szansom na rozwój zawodowy; około jedna na dziesięć martwi się, jak zostanie postrzegana przez menedżera; a podobna liczba obawia się dyskryminacji lub odwetu. Co więcej, niemal 90% respondentów uważa, że ich menedżer miałby o nich negatywne zdanie, gdyby poinformowali o problemach ze zdrowiem psychicznym.
Kwestie ekonomiczne
Choć zdrowie i to, w jaki sposób postrzegamy naturalne biologiczne uwarunkowania kobiet, jako tabu albo przeszkodę w pracy, pozostają kluczowymi problemami pracownic, ekonomia również nie wypada najlepiej.
Poczucie bezpieczeństwa finansowego oraz rosnące koszty opieki należą dziś do najważniejszych obaw kobiet. Niemal połowa respondentek (47%) wskazuje, że przyszła stabilność finansowa jest ich głównym zmartwieniem. Dodatkowo około cztery na dziesięć kobiet martwią się rosnącymi kosztami życia, a tyle samo wydatkami związanymi z opieką nad dziećmi lub osobami zależnymi. To jasno pokazuje, że rola opiekunki - czy to wobec dzieci, osób starszych czy wymagających wsparcia - wciąż w dużej mierze spoczywa na kobietach. Przez lata była to praca nieodpłatna i traktowana jako naturalny obowiązek wpisany w system społeczny; dziś nie znika, tylko zmienia formę. Owszem, kobiety częściej pracują zawodowo, ale równie często łączą etat z pracą opiekuńczą, czyli w praktyce wykonują… podwójną pracę. Z perspektywy zawodowej blisko 40% badanych obawia się o stabilność swojej posady, a około dwie na dziesięć przyznają, że niepokoi je możliwość zastąpienia ich obowiązków przez sztuczną inteligencję. To kolejne sygnały pokazujące brak stabilności zatrudnienia, ale też lęk przed zmianami wprowadzanymi przez nowe technologie.
Jednak to nie wszystko. W kolejnej części artykułu przyjrzymy się pozostałym wynikom raportu Women @ Work 2025.
Źródła:
- https://ccsint.com/pl/blog/krotka-historia-kobiet-w-miejscu-pracy/
- https://czasemancypantek.pl/w-spoleczenstwie/praca
- https://womenintech.perspektywy.org/women-work-2025-globalny-obraz-pogarszajacych-sie-warunkow-pracy-kobiet/
- https://www.deloitte.com/content/dam/assets-shared/docs/collections/2025/deloitte-women-at-work-2025-a-global-outlook.pdf?dlva=2





